Szanowny Panie Redaktorze!
Od jakiegoś czasu zamierzałam napisać na forum o lekceważącym podejściu PANA KIEROWNIKA Zakładu Gospodarki Komunalnej w Czernichowie, Pawła Kotuli, do poważnego problemu, z jakim zmagają się mieszkańcy przysiółka Machaczki w Kłokoczynie. Jak wszystkim wiadomo, w Machaczkach nie mamy skąd czerpać wody i niestety teraz jesteśmy skazani na wodę dowożoną przez ZGK beczkowozami. I wydawałoby się oczywiste, że minimum raz w tygodniu trzeba by tym mieszkańcom dostarczyć wodę pitną, ale chyba nie dla wszystkich jest to oczywiste. W tej sprawie nie można się dodzwonić do kierownika ZGK. Pan Kotula, jako kierownik jednostki organizacyjnej gminy, będąc w posiadaniu telefonu służbowego, nie powinien blokować numerów od osób, których nie darzy sympatią, lecz odbierać i pomagać mieszkańcom w tej kryzysowej sytuacji. Ja, jako mieszkanka gminy Czernichów, nie dzwonię do kierownika w sprawach osobistych, lecz w sprawach ważnych dla mieszkańców!
Pragnę podkreślić, że to przez pana kierownika budowa wodociągu do Machaczek została wstrzymana, ponieważ to on wymyślił alternatywne – jego zdaniem – rozwiązanie polegające na budowie indywidualnych stacji uzdatniania wody dla każdego domu w naszym przysiółku. Ale na naszym terenie nie ma wody w studniach, więc nie ma co uzdatniać, a nawet gdyby ta woda była, to koszty eksploatacji takich indywidualnych stacji uzdatniania są tak wysokie, że mieszkańców nie stać na taki luksus.
Ambicje Pana kierownika jednak nie pozwalają na pogodzenie się z realiami i cały czas bezpośrednio do mnie oraz do mieszkańców krytykuje moje działania. Raz wmawia mieszkańcom, że byłam pomysłodawcą instalowania indywidualnych stacji uzdatniania wody w Machczkach, innym razem mówi: “tak, słuchajcie byłej radnej” – czyli mnie, ponieważ byłam radną gminy w poprzedniej kadencji – „to wyjdziecie na tym…”, itd. Sąsiedzi zdają mi relację po każdej rozmowie z Panem Kotulą.
Ja sama miałam ostrą dyskusję z kierownikiem, wyraziłam swoje stanowisko na temat jego pomysłu budowy indywidualnych stacji uzdatniania w Machaczkach i od tego czasu Pan Kierownik nie odbiera ode mnie telefonu, nie odpisuje na moje sms-y, a nawet, mam takie odczucie, że zastrasza swoich pracowników, ponieważ wielokrotnie dzwoniłam do jego biura z zapytaniem i prośbą o dowóz wody pitnej do Machaczek, a panie odbierające mój telefon nie były w stanie na drugi dzień udzielić odpowiedzi na moje pytanie zadane dzień wcześniej. O czymś to świadczy?
Co tydzień powtarza się ta sama historia: od środy do piątku dzwonię po kilka razy dziennie z prośbą o przywiezienie wody beczkowozem, i w piątek dowiaduję się, że nie ma w tej sprawie decyzji, bo szanowny kierownik ma focha. Jest złośliwy i stara się za wszelką cenę utrudnić życie mieszkańcom. Tak pokazuje nam swoją wyższość. Mam wrażenie, że trzeba ubierać czerwony kapelusz i kłaniać się szanownemu Panu kierownikowi, żeby dowiózł wodę mieszkańcom.
Ode mnie nie odbiera telefonów, a mieszkańców, kiedy do niego w tej sprawie dzwonią, zastrasza, że będą płacić za wodę. Ok. My nie widzimy w tym problemu, za każdą kroplę przywiezionej nam wody zapłacimy, tylko żeby ta woda była dostarczana do momentu podłączenia nas do wodociągu gminnego. Proszę zamontować licznik do beczki i zapisywać ilości wody pobranej przez każdego mieszkańca, a na koniec miesiąca wystawić fakturę. 1 m3 wody kosztuje niecałe 5 zł, więc co to za koszt. Gdyby był u nas wodociąg, nie byłoby problemu z zapłatą.
Niestety z powodu pomysłów – nie wypada powiedzieć durnych – Pana kierownika, w Machaczkach wodociągu jeszcze nie mamy. Odnoszę takie wrażenie, że Panu kierownikowi znudziła się już praca na dotychczasowym stanowisku, a kolejny odcinek gminnej sieci wodociągowej do konserwacji, to chyba byłby już za wielki dla niego problem. Stąd jego lekceważenie mieszkańców przez ignorowanie sms-ów od nich, nieodbieranie telefonów, utrudnianie kontaktu, zabranianie pracownikom ZGK udzielania nam informacji, czyli bimbanie sobie ze swoich obowiązków.
Myślę, że nie tędy droga. Jeżeli Pan kierownik ma jakieś zastrzeżenia do nas, to proszę, niech się wypowie publicznie, a nie lekceważy swoje obowiązki, bo myślę, że nie jest osobą niezastąpioną, a pokazywanie swojej wyższości przez ignorowanie mieszkańców jest co najmniej nie na miejscu. W końcu jest w ZGK po to, aby pomagać mieszkańcom, a nie utrudniać im życie.
Pozdrawiam.
Agnieszka Panek
Panie Redaktorze,
w odpowiedzi na zarzuty zamieszczone w opublikowanych przez Pana listach, informuję, iż moje stanowisko dotyczące budowy sieci wodociągowej do przysiołka Machaczki, zostało wcześniej wielokrotnie przedstawione, a ostatnio wyrażone w wywiadzie udzielonym na łamach „Czasu Czernichowskiego” w dniu 11 stycznia 2019 roku, który jest publicznie dostępny. Informuję w nim o zagrożeniach, które powinny być wzięte pod uwagę przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie budowy sieci wodociągowej do przysiółka Machaczki. „Pomijając dużo wyższe koszty realizacji tego rozwiązania, niesie ono ze sobą duże niebezpieczeństwo związane z późniejszą eksploatacją. Otóż długość sieci i bardzo mała ilość odbiorców mogą doprowadzić do sytuacji, iż woda na tym odcinku sieci nie będzie wymieniana w wystarczającym stopniu. Może to spowodować, że stagnacja wody w sieci doprowadzi do jej wtórnego zanieczyszczenia i efektu w postaci zdatnej do picia wody dla mieszkańców Machaczek, pomimo wydania setek tysięcy złotych, nie będzie.”
Nie ode mnie zależy jednak decyzja w sprawie ewentualnej budowy sieci wodociągowej, a autorka jednego z listów, jako była radna, powinna o tym wiedzieć. Mogę przedstawiać jedynie swój pogląd jako przyszłego eksploatatora sieci, ale wstrzymać budowy, jeśli taka będzie wola radnych, nie mogę.
Co się zaś tyczy mojego rzekomego lekceważącego stosunku do mieszkańców i obowiązków służbowych, jest to stwierdzenie nie mające nic wspólnego z prawdą. To właśnie realizacja dostawy wody mieszkańcom, pomimo iż ZGK nie ma takiego obowiązku, jest chyba najlepszym dowodem mojego zaangażowania. Z uwagi na zakres czynności na moim stanowisku pracy, mimo najszczerszych chęci, nie jestem jednak w stanie odbierać osobiście wszystkich telefonów czy sms-ów od mieszkańców. W sprawie terminu dostawy wody można było się kontaktować z moimi pracownikami i nie było z tym wcześniej problemu. Wniosek, który do nas wpłynął o zwiększenie częstotliwości dostaw wody, nie mógł być zrealizowany ze względu na ograniczenia kadrowe, dlatego umożliwiliśmy mieszkańcom czerpanie wody ze stacji w Rusocicach od poniedziałku do piątku w godzinach od 7.30 do 15.30.
Na marginesie, publikowanie tego typu listów, bez uprzedniego poznania argumentów drugiej strony, nie najlepiej świadczy o Pana podejściu do wykonywanej pracy, żeby nie użyć słowa lekceważącym i nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. Zasłanianie się hasłem krytyki prasowej niewiele tu zmienia.
Paweł Kotula