Dwa cytaty z posiedzenia komisji rady: „Każdy radny ma interes, żeby dobrze współpracować z drugim radnym”; “Wójt z radnymi też powinien dobrze żyć”

Poważne naruszenie ustawy samorządowej przez radnego gminy Czernichów Roberta J. z Wołowic, za co w styczniu 2019 roku został postawiony przed sądem dla Krakowa-Krowodrzy (proces w toku), wyszło na jaw – można powiedzieć – „przy okazji”, kiedy inny mieszkaniec Wołowic Jarosław Musiał złożył w październiku 2016 roku zawiadomienie do krakowskiego Centralnego Biura Antykorupcyjnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta gminy Czernichów Szymona Łytka przez sprzeczne z ustawą o zamówieniach publicznych dzielenie przez wójta zamówień na mniejsze, aby potem zlecać te zamówienia bez przetargu firmie Krakus Bis, co nie byłoby możliwe w przypadku zamówień przekraczających wartość 30 tys. euro. Takich pojedynczych zamówień firma Krakus Bis należąca do żony radnego Roberta J. „przerobiła” w latach 2014-2015 na łączną kwotę 530 tys. zł.

CBA nie wszczęło postępowania z zawiadomienia Musiała, ale powiadomiło prokuraturę o kolejnym jego podejrzeniu, iż podpisy wykonawcy zlecenia na fakturach za roboty wykonywane na zamówienie gminy przez firmę Krakus Bis mogą być sfałszowane, bo nie przypominają podpisu żony radnego Moniki Jaros – jedynej właścicielki firmy. Policja przesłuchała ją na tę okoliczność, a ona zeznała, że podpisy na fakturach nie są sfałszowane, a złożone zostały przez jej męża Roberta J., który składał je na podstawie ustnego pełnomocnictwa, jakiego mu udzieliła, do reprezentowania jej firmy.

Taką reprezentację wyklucza jednak art. 24f ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, a gdyby mimo to reprezentacja taka zaistniała, choćby była tylko ustna, powinna zostać ujawniona przez radnego w jego corocznych oświadczeniach majątkowych, do czego zobowiązuje art. 24l przywołanej ustawy. Ale w oświadczeniach majątkowych radnego Roberta J. z lat 2014-2017 ujawnienia takiego nie ma.

Zaistniała tym samym sytuacja ujęta w art. 383 Kodeksu wyborczego, który mówi, że wygaśnięcie mandatu radnego następuje w przypadku naruszenia ustawowego zakazu łączenia mandatu z wykonywaniem określonych w odrębnych przepisach funkcji lub działalności, a naruszenie stwierdza uchwałą rada gminy w terminie miesiąca od dnia wystąpienia przyczyny wygaśnięcia mandatu. Stąd wzięło się pytanie Jarosława Musiała skierowane do rady gminy Czernichów, czy w zaistniałej sytuacji wygasi mandat radnemu Robertowi J. Pytanie przeszło bez echa, za to pytający miał okazję usłyszeć w radzie, że swym postępowaniem szerzy w gminie nienawiść.

I tak sprawa pewnie by „przyschła”, ale za pośrednictwem Musiała notatka z policyjnego śledztwa trafiła również do wojewody małopolskiego, w następstwie czego wojewoda pełniący ustawowy nadzór nad działalnością gmin wezwał w kwietniu 2017 roku radę gminny Czernichów, aby zajęła stanowisko w sprawie ewentualnego wygaszenia przez nią mandatu radnemu z powodu naruszenia przez niego wspomnianego już art. 24f ustawy samorządowej. Z tego powodu do wygaszenia mandatu zobowiązuje radę gminy Kodeks wyborczy, a jeśli rada tego nie uczyni, wygaszenia może dokonać wojewoda po przedstawieniu przez radę swojego „stanowiska w sprawie”.

Radnym gminy Czernichów nie było łatwo spełnić wezwanie wojewody ponawiane przez niego dwukrotnie. Komisja Administracyjno-Statutowa pod przewodnictwem Józefa Suchanika podejmowała temat na trzech kolejnych posiedzeniach w maju i czerwcu 2017 roku. Ostatecznie, mimo że w opinii zamówionej na tę okoliczność u radcy prawnego urzędu gminy Sylwii Sieńko-Smagi znalazło się jednoznaczne stwierdzenie, iż radny Robert J. naruszył art. 24f ustawy samorządowej, członkowie komisji nie uznali wcale sprawy za rozstrzygniętą. Co więcej, wypowiedzi jej członków świadczą o – jak to się dzisiaj nowocześnie nazywa – korporacyjnej solidarności radnych względem swojego kolegi.

                Uzgodniono na przykład, że Robert J. złoży przed komisją wyjaśnienia, do czego miał zresztą ustawowe prawo, ale radni zupełnie poważnie przytaczali też inny argument – że żona radnego mogła przecież składać na policji fałszywe zeznania, chcąc zaszkodzić mężowi. Obawy te rozwiał sam radny, który poinformował komisję, że chociaż podpisywał za żonę umowy z gminą i inne dokumenty, posiadając jej ustne pełnomocnictwo do reprezentowani firmy Krakus Bis, nie widzi jednak powodu do wygaszenia mu mandatu, ponieważ nie czerpał z tego żadnych korzyści, a firma, w imieniu której działał, nie była z tego powodu uprzywilejowana względem innych. Ponadto – argumentował radny – uzgodnienia zapisów w umowach z gminą dokonywała żona, więc podpisywanie przez niego tych umów to była „sprawa techniczna”. Być może dlatego – co ciekawe – nie podpisywał się pełnym imieniem i nazwiskiem, ale tylko nazwiskiem, który to podpis mógł łatwo uchodzić również za podpis jego żony.

Radni przyjęli to za dobrą monetę, bez dociekania, dlaczego akurat firma Krakus Bis raz po raz dostawała od gminy Czernichów, reprezentowanej przez jej wójta Szymona Łytka, zamówienia publiczne w trybie bezprzetargowym, gdy nie przekraczały ustawowo wyznaczonej kwoty 30 tys. euro. Dały one firmie Moniki Jaros w ciągu dwóch lat ponad pół miliona złotych obrotu. Ten aspekt zagadnienia poruszył na komisji radny Marian Paszcza, zadając przy tym pytanie, czy nie należałoby wprowadzić w gminie regulaminu zamówień publicznych o wartości do 30 tys. euro. Pytanie to pozostało bez odpowiedzi.

W ostatnim, trzecim z kolei posiedzeniu komisji, 12 czerwca 2017, brali udział wójt Łytek oraz przewodniczący rady Zbigniew Kędzierski.  W ich obecności radni nie poruszyli już tematu regulaminu zamówień publicznych do 30 tys. euro w kontekście licznych zamówień ulokowanych przez gminę w firmie Krakus Bis. Wójt przestawił natomiast prawniczy wywód na temat „literalnego odczytania” par. 24f ustawy samorządowej. Otóż, według niego, paragraf ten należy odczytywać zgodnie z wykładnią „celowościową”, co sprowadza się do tego, że naruszenie ustawy zachodzi dopiero wtedy, kiedy radny prowadzący działalność gospodarczą z wykorzystaniem majątku gminy osiągnie z tej działalności jakieś osobiste profity. Wójt tym samym wsparł stanowisko obwinionego Roberta J., chociaż nie wyraził tego wprost, ale pośrednio, dodatkowo dokumentując swoją przemowę przykładami orzeczeń sądowych przygotowanych specjalnie na tę okazję. Tak więc proste trzymanie się litery prawa uznał za prostackie „literalne” odczytanie ustawy, o wiele mniej trafne niż finezyjne odczytanie „celowościowe”.

Ale żaden radny, w tym Marian Paszcza, nie zapytał wójta, na ile on sam, jako kierownik urzędu gminy, przyczynił się do zaistnienia patologicznej sytuacji, w której radny Robert J. wyłącznie na podstawie ustnego pełnomocnictwa swojej żony, o którym nikt w urzędzie gminy nie wiedział, mógł pełnić funkcję pełnomocnika firmy zawierającej z gminą umowy. Te kwestie powinna jednoznacznie rozstrzygać instrukcja obiegu dokumentów księgowych w urzędzie gminy wprowadzona przez kierownika urzędu, czyli wójta. Instrukcja powinna jasno opisywać zarówno, kto jest uprawniony do podpisywania umów i innych dokumentów w imieniu firmy wykonującej te umowy, jak i sposób weryfikowania tożsamości tej osoby oraz sposób jej reprezentowania przez inne osoby. Brak takich regulacji jest oznaką urzędniczego niedbalstwa, którego skutkiem było to, że dopiero od policji wójt dowiedział się, że umowy z gminą, których był stroną, podpisywała nie właścicielka firmy, z którą umowa była zawierana, ale mąż właścicielki tej firmy udający ją udatnie przez pominięcie w podpisie swojego imienia.

Obecny na posiedzeniu komisji – gościnnie, podobnie jak wójt Łytek – przewodniczący rady Zbigniew Kędzierski, zalecał radnym wielką ostrożność w procedowaniu sprawy, powtarzając argument Roberta J. o podpisywaniu przez niego dokumentów jako „czynności technicznej”.

W efekcie trzy kolejne posiedzenia Komisji Administracyjno-Statutowej w maju i czerwcu 2017 roku zakończyły się końcowym wnioskiem jej przewodniczącego Józefa Suchanika, popartego przez wiceprzewodniczącą rady Iwonę Fic , o niepodejmowanie przez radę gminy żadnego stanowiska. Zgodzili się z tym wnioskiem pozostali członkowie komisji, ale trzech, tj. Marian Paszcza, Marcin Nowak i Bartłomiej Feluś, oświadczyło, że mimo to w ich mniemaniu radny Robert J. naruszył art. 24f ustawy samorządowej.

Rozstrzygnięcie  kuriozalne, ponieważ przyjęty w głosowaniu wniosek Suchanika artykułował stanowisko komisji, iż do naruszenia ustawy przez Roberta J. nie doszło, zwłaszcza że Suchanik i Fic, w odróżnieniu od reszty komisji, pogląd ten podzielili, zaś pogląd przeciwny wymagał przegłosowania przez komisję wniosku o wyrażenie stanowiska przez radę, że do naruszenia doszło, co równało się zgłoszeniu przez komisję projektu uchwały w tej sprawie na sesję rady. O taki projekt komisja jednak nie wystąpiła, odmawiając w ten sposób odpowiedzi na wezwanie wojewody, na razie przez komisję, a następnie przez całą radę gminy, o ile z inicjatywą uchwałodawczą wypełnienia tego wezwania, skierowaną do rady gminy, nie wystąpiliby jacyś inni radni spoza Komisji Administracyjno-Statutowej.

Wydaje się, że  koleżeńskie powiązania radnych wzięły górę nad rzeczową oceną kolegi z rady. Najbliższy takiej oceny był Marian Paszcza wyraźnie zmierzający od początku do jej jasnego sformułowania. Został jednak zagadany przez resztę komisji. Nie pomogło nawet to, że Robert J. przyznał się otwarcie do podpisywania dokumentów w imieniu swojej żony i z jej upoważnienia, co było oczywistym naruszeniem przez niego ustawy samorządowej. Ale na forum komisji pojawiły się też wypowiedzi o niewłaściwym, „literalnym” odczytywaniu ustawy oraz o podpisywaniu dokumentów formowych przez pełnomocnika właścicielki firmy Krakus Bis jako wyłącznie „czynności technicznej”. Efektem tych dywagacji była sugestia, której uległa komisja, iż osądzenie kolegi radnego jest czymś niedopuszczalnym, nawet gdy nie ma się wątpliwości co do jego winy.

Zupełnie szczerze ujął to nawet krytyczny wobec Roberta J. radny Paszcza w słowach, iż „każdy radny ma interes, żeby dobrze współpracować z drugim radnym” oraz wójt Łytek, że „wójt z radnymi też powinien dobrze żyć”.

Finał całej sprawy okazał się zaskakujący. Robert J., mimo że na komisji uznał się za niewinnego naruszenia ustawy samorządowej, złożył jednak mandat radnego, uprzedzając ewentualną interwencję wojewody. Jego mandat został formalnie wygaszony 19 września 2017 roku przez komisarza wyborczego w Krakowie „w związku z pisemnym zrzeczeniem się mandatu”.

Następnie wojewoda małopolski zarządził na dzień 17 grudnia 2017 wybory uzupełniające do rady gminy Czernichów.

I co jest wymownym morałem całej tej historii – wybory uzupełniające wygrał… Robert J. Co więcej, wygrał on także kolejne wybory do rady gminy Czernichów w listopadzie 2018 roku, zaś do nowej rady weszli wszyscy, którzy podczas debat w Komisji Administracyjno-Statutowej wsparli obwinionego kolegę, czyli Józef Suchanik, Iwona Fic oraz Zbigniew Kędzierski. Swój mandat na kolejną kadencję odnowił też wójt Szymon Łytek.                                         Władysław Tyrański

Author: WgCZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 + = 12