Pierwsza debata z mieszkańcami gminy Czernichów na sesji rady jaka odbyła się w ostatni poniedziałek (24 czerwca 2019) okazała się debatą reglamentowana, a przez to kulawą. Jej przedmiotem był Raport o stanie gminy 2018 przedstawiony radzie przez wójta Szymona Łytka zgodnie z wymogami znowelizowanej w ubiegłym roku ustawy o samorządzie gminnym nakazującej wójtom, burmistrzom i prezydentom miast przygotowanie takiego raportu za rok poprzedni i poddanie go pod debatę radzie gminy. To bardzo sensowna nowelizacja ustawy samorządowej normująca spotykaną już po gminach praktykę corocznego przedstawiania stanu gminy. Gmina Kraków czyni to na przykład już od 30 lat. Nie było to jednak ustawowym obowiązkiem, a takim stało się z mocy wspomnianej nowelizacji, która objęła wszystkie gminy w Polsce.
To nie jedyna nowość. Ustawodawca zdecydował, że raport ma być poddany pod debatę rady gminy, co nie było dotąd obowiązkowe, oraz że w debacie tej mogą uczestniczyć mieszkańcy gminy, którzy przedłożą = w przypadku gminy Czernichów – co najmniej 20 podpisów wsparcia od mieszkańców.
Nowelizacja reguluje też w pewnym stopniu przebieg sesji, podczas której rada debatuje nad raportem. Tak więc najpierw odbywa się debata, potem następuje głosowania nad wotum zaufania dla wójta (burmistrza, prezydenta), a następnie rada głosuje nad udzieleniem wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi) absolutorium za tzw. wykonanie budżetu gminy za rok poprzedni. Logika wskazuje, że raport o stanie gminy i debata nad nim jest pierwszym etapem rozliczenia gminnej władzy wykonawczej z dokonań za rok poprzedni. Ściśle powiązany z nim jest etap następny – głosowanie nad wotum zaufania dla wójta będące oceną jego pracy w roku poprzednim wystawioną przez radnych po przedyskutowaniu przez nich raportu. Finałem tego procedowania jest etap trzeci – udzielenie (bądź nieudzielenie) wójtowi absolutorium.
Taki też ustawowy tryb realizowała rada gminy Czernichów.
Okazało się, iż proroczo przewidział ustawodawca, że radni i wójt czuć się mogą o wiele lepiej we własnym towarzystwie niż towarzystwie mieszkańców. Stąd ustawowe zagwarantowanie im udziału w debacie nad raportem. Gdyby nie to, Raport o stanie gminy Czernichów 2018 przeszedłby pewnie przez radę gminy jak i inne tego rodzaju dokumenty bez większej dyskusji, a może nawet i bez przeczytania przez niektórych radnych, sądząc po posiedzeniu jednej z komisji, której członkowie zdołali zapoznać się przed dyskusją wyłącznie ze stroną tytułową raportu.
Do debaty nad Raportem na sesji zgłosiło się troje mieszkańców gminy: z Rybnej Danuta Filipowicz i Władysław Tyrański oraz Remigiusz Dyduła z Przegini Narodowej. W tej kolejności zostali też dopuszczeni do głosu.
Filipowicz, przywołując swój niedawny wyjazd do Francji, gdzie nasi mieszkańcy wizytowali partnerską gminę Neuvy, zaapelowała o większe korzystanie z dobrych wzorów samorządności francuskiej, jak też wypracowanie wspólnymi siłami radnych i mieszkańców gminy koncepcji raportu na rok przyszły.
Ja pozwoliłem sobie na szerszą, krytyczną analizę Raportu, nawiązując do uprzedniej wypowiedzi jednej z radnych, iż Raport nie wzbudził większego zainteresowania mieszkańców. Stwierdziłem, że spostrzeżenia pani radnej jest trafne o tyle, że Raport w przedstawionej przez wójta formule jest w bardzo małym stopniu przeznaczony dla mieszkańców, w nieco większym dla radnych, a przede wszystkim wykonany jest „dla ustawy”, sztywno wypełniając jej zapisy. Otrzymaliśmy zatem w Raporcie masę danych liczbowych opisujących działalność jednostek organizacyjnych gminy nadzorowanych przez wójta, a tzw. przeciętny mieszkaniec po zapoznaniu się z nimi, absolutnie nie potrafi odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: właściwie w jakim stanie jest jego gmina Czernichów?
Dlatego zgłosiłem wniosek o pełne wykorzystanie możliwości, jakie stwarza ustawa, pozwalające radzie gminy przyjąć uchwałę, w której określi szczegółowe wymogi dotyczące Raportu. Do określenia tych wymogów należy powołać zespół złożony z radnych i mieszkańców gminy.
Zadałem wójtowi pytanie, czy Raport powstawał według jakiejś koncepcji, bo jego lektura prowadzi do wniosku, że przy jego pisaniu kierowano się dość prostym pomysłem: co wykonały jednostki gminne, gdzie i za ile. Doprowadziło to do takiego absurdu, że w Raporcie ani raz nie została wymieniona oczyszczalnia ścieków w Przegini Duchownej, nazywana od dawna największym „śmierdzącym problemem gminy”, zatruwająca w sposób niedozwolony wodę potoku Rudno, za co Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie naliczył już gminie ponad 130 tys. zł kary (tylko za lata 2014-2016) z odroczeniem płatności do 2020 roku. Toczy się także postępowanie administracyjne wszczęte z urzędu przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie o niedotrzymywanie warunków wydanego dla oczyszczalni pozwolenia wodnoprawnego. To wszystko Raport pomija, być może z prostego powodu, że skoro w 2018 roku gmina nie przeznaczyła na oczyszczalnię żadnych nakładów, to nie ma powodu, żeby wzmiankować ją w Raporcie. Ale możliwe też, że brak choćby jednej wzmianki o „śmierdzącym problemie gminy” w raporcie o stanie tejże gminy wynika po prostu z przemilczania tematów niewygodnych dla gminnej władzy, spraw z załatwieniem których sobie ta władza nie radzi.
Dałem też inny przykład takiego przemilczania, przypadek radnego Roberta J., któremu prokuratura wytoczyła proces karny o przestępstwo związane z wykonywaniem przez niego mandatu radnego. I mimo że w Raporcie znalazły się części zatytułowane „Władze gminy” i „Praworządność” nie wspomina on ani słowem o toczącym się procesie radnego. W ubiegłej kadencji, kiedy przestępstwo zostało popełnione, radni uporczywie bronili kolegi, unikając wygaszenia mu mandatu, co nakazuje ustawa, aż wreszcie radny pod groźbą takiego wygaszenia dokonanego przez wojewodę, sam się mandatu zrzekł. Teraz został radnym ponownie, ale twórcy Raportu uznali, że poinformowanie o tym nie mieściło się w jego formule.
W formule tej nie zmieściło się również to, co zaburzałoby poczucie odbiorcy, że wszystko w gminie idzie ku lepszemu, bo coś się faktycznie pogorszyło. Dałem przykład gminnej drogi za delikatesami Groszek na pograniczu Rybnej i Przegini Duchownej. Droga została jako tako utwardzona przez gminę 3 lata temu po interwencjach okolicznych mieszkańców, a w zeszłym roku na odcinku kilkudziesięciu metrów zdewastowania przez dewelopera, który stawiał przy drodze dom-bliźniak. Wydawało się, że rozkopaną drogę naprawi, ale jak powiedział mi deweloper Krzysztof Wykręt, to zadanie gminy, ponieważ on wykonał dla gminy już tyle dróg, że teraz kolej na nią. Gmina zaś wysypała na drogę gruby kamień, po którym ludzie utykają, wykrzywiając nogi i niszcząc buty. Niby więc droga jest, a jej nie ma. A była. Sukcesu brak.
Trzeci przedstawiciel mieszkańców biorący udział w debacie, Remigiusz Dyduła z Przegini Narodowej, zwrócił uwagę, żeby wydatki gminy dodatkowo przedstawić w Raporcie w kontekście ustawy prawo zamówień publicznych, i aby w Raporcie znalazła się kwota wydatków dla wykonawców wyłonionych w postępowaniach przetargowych oraz kwota dla wykonawców wyłonionych zgodnie z prawem, ale bez przetargu, o czym decyduje wartość zamówienia publicznego poniżej 30 tys. euro (ok 129 tys. zł). Dyduła wnioskował również o stworzenie obowiązującego w gminie regulaminu udzielania zamówień poniżej 30 tys. euro.
Po wystąpieniach mieszkańców głos zabrał wójt Łytek, nie odnosząc się wprost do zastrzeżeń zgłoszonych do Raportu, ale pozwalając sobie na dość luźne i rozwlekłe dywagacje. Wskazywał na trudności w opisywaniu szerokiej działalności, jaką prowadzi gmina, zwracając szczególną uwagę na politykę gminy w dziedzinie transportu zbiorowego w obrębie tzw. Krakowskiego Obszaru Funkcjonalnego, a pomijając zupełnie sprawę nieuwzględnienia w Raporcie za 2018 rok oczyszczalni w Przegini Duchownej. Przypomniał historię jej budowy i błędne decyzje ówczesnych władz gminy podejmowane przez ludzi, którzy dziś wytykają gminie, że oczyszczalnia działa źle. Nazwisk nie wymienił. Wójt nie odniósł się również bezpośrednio do wniosku o powołanie zespołu do opracowania koncepcji raportu na lata następne oraz do postulatu, aby w przyszłych raportach dawać wykaz wykonawców, którym gmina udzieliła zamówień publicznych w drodze przetargu i bezprzetargowo. Co do propozycji wprowadzenia regulaminu udzielania przez gminę zamówień publicznych do kwoty 30 tys. euro wójt oznajmił, że prawo tego nie wymaga, a takie procedury bardzo by utrudniły realizację zadań przez jednostki gminne. Wyznał, że nie jest w stanie ocenić, w jakim stanie jest gmina Czernichów, ponieważ wszystko zależy od tego, z jaką inną gminą się ja porówna: dużą czy mała, bogatą czy biedną.
Na zarzut o niepoinformowanie w Raporcie o naruszeniu prawa przez radnego Roberta J. i jego procesie odpowiedział, że nie uczyni tego w żadnym przypadku, uznając tym samym że jest to prywatną sprawą oskarżonego niekwalifikującą się do poruszania na forum publicznym. Poza tym, mówił z naciskiem wójt, Robert J. mimo ciążących na nim zarzutów, został dwukrotnie wybrany ponownie do rady (w wyborach uzupełniających i w wyborach ostatnich), a więc suweren wypowiedział się co do jego winy. Poczekajmy na wyrok sądu – mówił wójt – a potem możemy się do sprawy odnieść.
Następnie głos zabrali radni, chwilami odnosząc się wręcz entuzjastycznie do Raportu i opisywanej w nim działalności gminy. Przypominali niegdysiejsze jej zacofanie, wskazując na dzisiejszy rozwój, będący efektem pracy wójta Łytka od 2006 roku, kiedy został on wójtem. Wymieniano przedsięwzięcia wykazane w Raporcie, chwaląc wielką ich liczbę. Niemal w uniesienie wpadł radny Marian Dudek, w radzie gminy Czernichów od 20 lat, który wysławiał fakt, iż ostatnie wybory samorządowe wygrała w komplecie „drużyna Łytka” stanowiąca teraz radę gminy Czernichów.
I na tym prowadząca sesję wiceprzewodnicząca rady Iwona Fic zamierzała debatę nad Raportem zakończyć bez umożliwienia ponownego zabrania głosu przez mieszkańców w odpowiedzi na słowa wójta i radnych. Sprzeciwiłem się temu, argumentując że debata polega na wymianie argumentów między jej uczestnikami, a zakończenie jej w ten sposób narusza przepisy ustawy samorządowej. Wyraźnie dezorientowana radna oddała głos wójtowi, który oznajmił, że jeśli pojawi się zarzut o naruszenie ustawy, nawet będzie dobrze, jeśli wypowie się na temat organ nadzoru, tj. wojewoda małopolski.
Po tych słowach wójta debata na Raportem została zakończona. Debata kulawa, bo mieszkańcom biorącym w niej udział odmówiono prawa do polemiki z gminną władzą, czyli wójtem i jego „drużyną” radnych.
Potwierdziła się smutna prawda, że mieszkańcy gminy traktowani są przez jej radę jako dekoracja do wypełnianej przez nią misji, której nie pozwoli zakłócać, dopuszczając ich do głosu na sesji, chyba że nakazuje to ustawa, ale i w takim przypadku dyskusja nie jest swobodna, lecz reglamentowana, a o respektowanie przez radę zapisów ustawowych mieszkańcy zmuszeni są dopominać się u wojewody. Z przebiegu debaty widać również, że wójt Łytek wchodzi w kluczowych momentach w rolę przewodniczącego rady, faktycznie decydując, czy zakończyć debatę nad Raportem, mimo że mieszkańcy chcieli jeszcze ustosunkować się do wypowiedzi jego i radnych. Wójt jednak zawyrokował, że debata ma być zakończona, co też prowadząca obrady wykonała. Władysław Tyrański
Relacja filmowa z debaty nad Raportem o stanie gminy Czernichów 2018 – sesja rady gminy 24 czerwca 2019