Gmina Czernichów: Co bym powiedział prokuratorowi?

Toczy się prokuratorskie śledztwo w sprawie nierzetelności oświadczeń majątkowych przewodniczącego Rady Gminy Czernichów Zbigniewa Kędzierskiego. Chodzi o nieścisłości w tych oświadczeniach, co do których nie miał zastrzeżeń wojewoda krakowski Łukasz Kmita, którego służby prawne weryfikują coroczne oświadczenia majątkowe przewodniczących rad gmin. Wojewoda – moim zdaniem – dla świętego, urzędniczego spokoju, nie uznał trzech podnoszonych wobec Kędzierskiego zarzutów, jakie nie powinny być pominięte w prowadzonym śledztwie prokuratorskim:

                I. Zarzut złożenia przez przewodniczącego Radzie Gminy niezgodnej z faktami informacji o braku zastrzeżeń do oświadczeń majątkowych radnych gminy  za rok 2016.

                II. Zarzut „firmanctwa”.

                III. Zarzut niedozwolonego korzystania z majątku gminy przez radnego, który jest radnym tejże gminy.

I. W październiku 2017 roku przewodniczący Rady Gminy Czernichów złożył tejże radzie coroczną informację, jaką nakazuje ustawa o samorządzie gminnym, o ewentualnych zastrzeżeniach wobec oświadczeń majątkowych składanych corocznie przez pozostałych radnych. W informacji mającej charakter oświadczenia, złożonej radzie przez Kędzierskiego, stwierdza on, że nie ma żadnych zastrzeżeń do oświadczeń złożonych mu przez radnych, w tym do oświadczenia radnego Roberta Jarosa. Recz w tym, iż parę miesięcy wcześniej, 24 maja 2017, na posiedzeniu komisji Administracyjno-Statutowej rady Robert Jaros przyznał się publicznie, że pełnił funkcję pełnomocnika firmy swojej żony Krakus-Bis Nie ujawnił jednak tego wcześniej w swoich oświadczeniach majątkowych, co jest obowiązkiem ustawowym radnego.

Jaros wyznał prawdę w obecności Zbigniewa Kędzierskiego i innych radnych będących członkami komisji, obecnych na jej posiedzeniu. A mimo to Kędzierski poinformował radę 30 października 2017, że oświadczenie majątkowe Jarosa za 2016 rok nie budzi jego zastrzeżeń, mimo że już wiedział, iż to oświadczenie jest nieprawdziwe.

Istnieje twardy dowód w tej sprawie – nagranie video z posiedzenia komisji z 24 maja 2017 z przyznaniem się Jarosa. Nagranie dostępne jest w Internecie, jest na nim przewodniczący Kędzierski przysłuchujący się spokojnie wyznaniu radnego. M.in. na podstawie tego dowodu Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy skazał we wrześniu 2021 roku Jarosa na rok w zawieszeniu, grzywnę oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 3 lata.

Posiedzenie Komisji Administracyjno-Statutowej Rady gminy Czernichów 24 maja 2017 roku: pierwszy po prawej radny Robert Jaros, obok niego przewodniczący Rady Zbigniew Kędzierski

Co bym powiedział prokuratorowi?

Że w prowadzonym śledztwie swoją wagę mają dowody najmocniejsze, a więc w tym przypadku podejrzane oświadczenia majątkowe radnego Kędzierskiego. Niemniej jednak liczą się też wątki poboczne, istotne w skali społeczności gminnej, godzące w tzw. interes publiczny.

Ustawa o samorządzie gminnym w art. 24h ust. 8  nakazuje przewodniczącemu rady przeanalizować coroczne oświadczenia majątkowe  radnych i wskazać stwierdzone w nich nieprawidłowości. Ust. 9 tego artykułu mówi, że w przypadku podejrzenia, że osoba składająca oświadczenie majątkowe podała w nim nieprawdę lub zataiła prawdę, podmiot dokonujący analizy oświadczenia występuje do Centralnego Biura Antykorupcyjnego z wnioskiem o kontrolę jej oświadczenia majątkowego. Przewodniczący rady nie dostrzegł nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Jarosa, a więc nie wystąpił z wnioskiem do CBA o kontrolę tegoż oświadczenia. Zaniechano tym samym ważnej czynności sprawdzającej wykonywanej „z urzędu”.

Jeśli jednak przewodniczący rady znał już prawdę o reprezentowaniu przez Jarosa firmy jego żony, na co istnieje dowód ze wspomnianego wyżej nagrania video z posiedzenia komisji rady, to podpada to pod niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, jakim jest radny.  Sankcjonuje to art. 231 par. 1 Kodeksu karnego mówiący, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Wydaje się, że opisywany przypadek zdecydowanie godzi w interes publiczny. Tym bardziej, że przewodniczący rady miał dodatkowo wiedzę o złamaniu ustawy przez Jarosa także z innych źródeł – od radcy prawnego Urzędu Gminy, z policji i od wojewody. Mimo to stwierdził, że nie ma do oświadczenia Jarosa z 2016 rok żadnych uwag, czyli że brak w nim nieprawidłowości.

Informacja przewodniczącego Zbigniewa Kędzierskiego dla Rady gminy Czernichów o wyniku analizy oświadczeń majątkowych radnych za 2016 rok

Kedzierski-Informacja-dla-Rady-o-osw.-majat.-radnych-za-2016-rok





II. Tzw. firmanctwo to proceder polegający na ukrytym reprezentowaniu nieswojej firmy w interesach prowadzących przez tę firmę. Jest dowód na to, że Zbigniew Kędzierski reprezentował interesy firmy, której nie był właścicielem ani współwłaścicielem, ani nie był w niej zatrudniony. Była to firma Ryś-Bud, należąca do jego siostrzeńca Piotra Rysia. Ten planował wybudować pawilon handlowy w sąsiedztwie sklepu Kędzierskiego w Rybnej. Mimo braku jakiegokolwiek umocowania formalnego Kędzierski poczuł się reprezentantem firmy siostrzeńca, załatwiając dla niej różne sprawy związane z planowaną budową. Mocnym dowodem na tę okoliczność jest pisemne oświadczenie Agaty Dukały, właścicielki nieruchomości sąsiadującej z dwoma działkami przeznaczonymi pod budowę przez Rysia (nr 2396 i 2392 w Rybnej). Jej oświadczenie obejmuje okres pięciu lat 2014-2019.

W 2014 roku Kędzierski zwrócił się do Dukały o zgodę na podciągnięcie linii energetycznej od słupa znajdującego się na jej działce do przeszłego placu budowy. Zgodę taką dała. Rok później otrzymała decyzję ustalającą warunki zabudowy dla sąsiednich działek i wtedy ku swemu zaskoczeniu odkryła, że inwestorem nie jest Kędzierski, lecz firma Ryś-Bud należąca do Piotra Rysia.  

W 2019 roku Dukała została powiadomiona o wydaniu przez starostwo powiatowe pozwolenia na budowę pawilonu handlowego, od której to decyzji się odwołała. Wtedy zwrócił się do niej Kędzierski, że ona się odwołuje, a „jego to bardzo dużo kosztowało”. Dukała odwołała się następnie od decyzji do wojewody małopolskiego, po czym nastąpiła kolejna interwencja Kędzierskiego, który zapytał jej, „czy dalej się będzie odwoływać?”. Odpowiedziała, że tak. Zapytała też, dlaczego o tym rozmawia z nią on, a nie pan Ryś. Usłyszała od Kędzierskiego, że to nie jest ważne.

Oświadczenie Agaty Dukały o rozmowach ze Zbigniewem Kędzierskim dotyczących budowy pawilonu handlowego przez firmę Ryś-Bud

Dukala-Agata-oswiadczenie-3.02.2021

Sęk w tym, że jednak jest to ważne, a nawet bardzo ważne, ponieważ ustawa o samorządzie gminnym zabrania „firmanctwa”. We wspomnianych wyżej corocznych oświadczeniach majątkowych radnych, sankcjonowanych przez ustawę, zobowiązuje się ich do ujawnienia faktu pełnienia przez nich funkcji pełnomocnika jakiejkolwiek firmy. Taki fakt powinien ujawnić również Kędzierski. Jednak tego nie uczynił.

To – wypisz, wymaluj – przypadek radnego Jarosa, który z kolei reprezentował firmę swojej żony, nie ujawniając tego w swoich oświadczeniach majątkowych. Co prawda, nie ma dowodów na to, że Kędzierski posunął się tak daleko jak Jaros, który podpisywał w imieniu firmy Krakus-Bis faktury i inne dokumenty, ale wystąpienie Kędzierskiego w roli pozyskującego od Agaty Dukały uzgodnienia budowlane nie dla siebie, a dla innej firmy, wymagałoby ujawnienia tego faktu w oświadczeniu majątkowym. Tym bardziej że siostrzeniec Kędzierskiego okazał się dla niego bardzo hojny. W 2019 roku obdarował przewodniczącego rady domem jednorodzinnym wartym kilkaset tysięcy złotych. Nie można zaprzeczyć, że zdecydowały o tym uczucia rodzinne. Można też jednak domniemywać, że mogło się to odbyć na zasadzie wzajemnej wymiany usług z tytułu “firmanctwa”.

Co bym powiedział prokuratorowi?

Że zarzut „firmanctwa” wobec przewodniczącego Rady jest zarzutem identycznym, jak wobec radnego Jarosa, za co dostał wyrok. Skazanie go nastąpiło na podstawie ustawy o samorządzie gminnym, która mówi w art. 24l, że podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w oświadczeniu majątkowym radnego, powoduje odpowiedzialność na podstawie art. 233 par. 1 Kodeksu karnego, a ten z kolei stanowi, że kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

III. Udowodnienie Zbigniewowi Kędzierskiemu „firmanctwa” pociągnęłoby za sobą postawianie mu kolejnego zarzutu identycznego, co wobec Jarosa – prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem majątku gminy, w której jest radnym, czego zakazuje art. 24f ustawy o samorządzie gminnym. Ale ten artykuł ustawy miałby zastosowanie również bez udowodnienia Kędzierskiemu „firmanctwa”. Okazuje się, że jednostki organizacyjne gminy Czernichów dokonywały zakupów w sklepie radnego Kędzierskiego Drewno-Styl w Rybnej. Według przepisów transakcje te również można zakwalifikować jako działalność gospodarczą radnego z wykorzystaniem majątku swojej gminy.

Istnieją na to niezbite dowody. Są dziesiątki faktur potwierdzających powyższe zakupy, w tym faktury podpisywane osobiście przez Kędzierskiego.

Trzy faktury dla Gminy Czernichów wystawione przez sklep Drewno-Styl w Rybnej podpisane przez Zbigniewa Kędzierskiego

Drewno-Styl-Z.-Kedzierski-trzy-faktury-2018

Do opisywanego kazusu prawnego, czyli prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem majątku gminy, w której sprawuje się mandat radnego, sądy nie mają jednolitego podejścia. Są wyroki hołdujące zasadzie bezwzględnego odseparowania działalności gospodarczej radnego od majątku gminy, ale też wyroki dopuszczające brak takiej separacji, jeśli działalność handlowa radnego prowadzona jest na zasadzie powszechnej dostępności dla mieszkańców. Wojewoda Małopolski i jego służby prawne podzielają to drugie stanowisko. A to powoduje, że wojewoda Kmita nie wszczął procedury wygaszenia mandatu przewodniczącemu Rady zgodnie art. 24f ustawy w trybie art. 383 Kodeksu wyborczego. Mówi on, że w przypadku naruszenia ustawowego zakazu łączenia mandatu radnego z wykonywaniem funkcji lub działalności (np. działalności gospodarczej z wykorzystaniem majątku gminy, w której sprawuje się mandat radnego) rada stwierdza wygaśnięcie tego mandatu w drodze uchwały podjętej w terminie miesiąca od dnia wystąpienia przyczyny wygaśnięcia. Przed podjęciem uchwały należy umożliwić radnemu złożenie wyjaśnień. W przypadku niezrzeczenia się mandatu lub niezaprzestania prowadzenia działalności przez radnego w ciągu trzech miesięcy od złożenia przez niego ślubowania, rada stwierdza wygaśnięcie mandatu, podejmując stosowaną uchwałę w ciągu miesiąca. Jeśli zaś rada takiej uchwały nie podejmie, wkracza wojewoda, który wzywa radę do podjęcia uchwały, a gdy i to nie poskutkuje, wygasza radnemu mandat w trybie ustawowego nadzoru nad działalnością rady gminy.

Tak było też w przypadku radnego Jarosa, który sam przyznał się do zarzutu „firmanctwa”, co pozwoliło wkroczyć ówczesnemu wojewodzie Piotrowi Ćwikowi, by domagać się od Rady gminy Czernichów wygaszenia radnemu mandatu. Ten nacisk ze strony wojewody spowodował, że Jaros sam z mandatu zrezygnował.

Co bym powiedział prokuratorowi?

Że dla społeczności lokalnej gminy jest on ostatnią instancją, u której można zabiegać o wyeliminowanie z życia publicznego powiązań o charakterze korupcyjnym. Taki bowiem sens ma art. 24f ustawy o samorządzie gminnym zakazujący łączenia działalności gospodarczej radnego z korzystaniem z majątku gminy, gdzie jest radnym. Obecny Wojewoda Małopolski Łukasz Kmita nie dostrzega niedozwolonego uprzywilejowania radnego, jeśli jednostki organizacyjne gminy dokonują zakupów w sklepie tegoż radnego.

Zarówno wojewoda, w trybie ustawowego nadzoru nad dzielnością rad gmin, jak i prokurator, w trybie postępowania sądowego, mogliby przyczynić się do wygaszenia mandatu radnego przewodniczącemu Kędzierskiemu, gdyby odpowiednio potraktowali zarzut „firmanctwa” oraz zarzut niedozwolonej działalności handlowej prowadzonej z wykorzystaniem majątku własnej gminy radnego.

Wojewoda Kmita nie uznał obu zarzutów. W informacji o analizie oświadczeń majątkowych przewodniczącego Kędzierskiego, sygnowanej przez Oddział ds. Mediów i Komunikacji Społecznej Biura Wojewody Małopolskiego, czytamy: „Analizując ww. oświadczenia majątkowe, nie stwierdziliśmy istotnych wątpliwości, które skutkowałyby wezwaniem Pana Zbigniewa Kędzierskiego do wyjaśnień.” Pod presją anonimowego doniesienia do prokuratury służby prawne wojewody zmieniły zdanie, wzywając jednak Kędzierskiego do złożenia wyjaśnień. I tak, czytamy w kolejnej informacji wojewody dla mediów: „W ocenie służb prawnych Wojewody Małopolskiego przedstawione wyjaśnienia czynią zadość wątpliwościom zgłaszanym w anonimowej interwencji.”

Po co zatem prokuratorskie śledztwo w sprawie oświadczeń radnego Kędzierskiego? Bo prokurator może więcej, bez oglądania się na urzędnicze służby wojewody.

„Sprawa Jarosa” obrazuje stan świadomości tzw. Polski gminnej, która po domach rozprawia zawzięcie o przekrętach władzy, ale pozostaje ślepa na te przekręty, gdy dokonują ich bliscy im, realni ludzie, znajomi zza płotu. Wtedy bronią swojaka, usprawiedliwiając go i podpowiadając sposób obrony. W przypadku Jarosa naruszenie obowiązującej procedury regulującej obieg dokumentów księgowych, także przez urzędników gminy, anulowano argumentem, że składanie podpisów na dokumentach urzędowych przez radnego za swoją żonę jest tylko nic nieznaczącą „czynnością techniczną”. W efekcie radni nie przyjęli do wiadomości, że mają ustawowy obowiązek wygasić mandat radnemu, który złamał ustawę o samorządzie gminnym. Gdy zapowiedział to ówczesny wojewoda małopolski Piotr Ćwik, radny sam zrezygnował z mandatu, a następnie wygrał wybory uzupełniające do rady. Wygrał również wybory do rady następnej kadencji 2018-23. Jego mandat przerwał dopiero sądowy wyrok z września 2021 roku zakazujący mu pełnienia funkcji radnego przez trzy lata, do września 2024 roku. Potem może po raz kolejny wygrać wybory do rady, ale czy ma być to usprawiedliwieniem bierności organów państwa pilnujących ustawowych reguł gry? Chyba nie.

Pouczający jest fragment sentencji wyroku w sprawie Jarosa, gdzie Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy przedstawia swój ogląd władz gminy Czernichów nabyty w czasie kilkunastomiesięcznego procesu:

„Patologia tej sytuacji znacząco podważała zaufanie do transparentności działania instytucji samorządowych, co już samo w sobie było znaczną szkodą dla interesu publicznego. Wręcz słuchając kolejnych przedstawicieli władzy gminy lub pracowników urzędu gminy (Szymon Łytek, Zbigniew Kędzierski, Józef Gibek, Danuta Bylica, Sławomir Błaszczyk), można było nabrać wrażenia alternatywnej rzeczywistości, w której są zanurzeni, próbując usilnie nie dostrzec złamania prawa w tej sytuacji.”  

Władysław Tyrański

Author: WgCZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

80 + = 82